Wola nieba

Wczorajszej debaty sejmowej nad paktem fiskalnym nie słuchałem uważnie, z góry wiedząc, co kto powie, którzy posłowie będą za, którzy przeciw, i że nie obejdzie się bez gorzkich wymówek pod adresem premiera Tuska za to, że przywiózł z Brukseli tylko tyle, ile dali, i ani grosza więcej. Tak w ogóle to nie mam nic przeciwko temu, żeby pana Donalda od czasu do czasu trochę przegrillować dla podtrzymania w nim zapału do pracy, ale na litość boską, po co przy tym ryzykować, że umrze ze śmiechu, wysłuchując filipik w stylu „Premier jest jak Neron, który postanowił spalić Polskę”.

Niestety w sprawie funduszy unijnych nic już się nie da zrobić. Z uwagi na zagrożenie pożarowe można by je wprawdzie zwrócić, ale obawiam się, że nawet poseł Szczerski – ten od Nerona – by na to nie poszedł. Kwestia podpisania paktu fiskalnego też jest praktycznie przesądzona i to już od 2004 roku. Wrobili nas w to Kwaśniewski i Miller zapisując Polskę do Unii, a potem już poszło z górki na pazurki, Traktat Lizboński, Układ z Schengen, i ani się człowiek obejrzał jak zrobił się rok 2012 i Tusk wstępnie podpisał pakt fiskalny, a teraz grozi nam ratyfikacja.

Ale czy naprawdę warto rozpaczać? W końcu nawet jak Sejm ten pakt zatwierdzi, to nic jeszcze nie musimy. Deficyt budżetowy i dług publiczny tak czy owak utrzymujemy poniżej wymaganego minimum, a gdybyśmy nawet je przekroczyli, to przecież Bruksela nie nałoży na nas kar, dopóki nie przystąpimy do strefy euro, co jak na razie jest pieśnią odległej przyszłości. O co więc chodzi?

Otóż chodzi o suwerenność, a z tym nie ma żartów. Na utratę suwerenności to mogą sobie pozwolić takie Niemcy czy taka Francja. Polski jeszcze na to nie stać. No nie wiem, jak to będzie. Dzisiaj głosowanie w Sejmie. Wszystko wskazuje na to, że Neron, najmocniej przepraszam, premier Tusk, dopnie swego. Trudno. Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.

Dodaj komentarz