Piesiewicz: tak czy nie?

Dlaczego powinniśmy głosować na Krzysztofa Piesiewicza?

Odpowiedzi padają różniste. Zdaniem Kazimierza Kutza powinniśmy na Piesiewicza głosować, żeby uratować tego człowieka, w akcie solidarności, bo to osoba zbyt wybitna, żeby nie życzyć jej dobrze.

Janina Paradowska z kolei uważa, że powinniśmy na pana Krzysztofa głosować, bo przez 20 lat obsługi prac Sejmu i Senatu przegadała z nim wiele godzin i zawsze głosowała na niego, gdy kandydował na senatora, poza tym w październikowych wyborach Krzysztof Piesiewicz ma już jej głos.

Łukasz Lipiński z GW ze swej strony pragnie byśmy poparli Piesiewicza, bo jemu problemy senatora i scenarzysty nie przeszkadzają, natomiast ma szacunek dla dorobku i mądrości Krzysztofa Piesiewicza, który przecież nie był szantażowany, żeby „przepchnąć” jakieś rozwiązanie ustawowe (tylko, żeby zabulił, chcąc uniknąć poruty z sukienką i narkotykami – przyp. mój).

Dlaczego na Krzysztofa Piesiewicza nie powinniśmy głosować?

Bo jego start w wyborach, to strategia służąca obronie immunitetu – uważa Bronisław Wildstein.

Bo byłoby to głosowanie z litości i współczucia – twierdzi  Michał Kobosko z Point Group, który zawsze cenił Piesiewicza jako twórcę i mądrego człowieka, będącego jednym z niewielu ludzi, których nazwałby autorytetem.

Bo nie – stwierdza premier Donald Tusk. – Nie wyobrażam sobie, by Krzysztof Piesiewicz dalej pełnił funkcje publiczne, wydaje się, że tak czy inaczej jego kariera polityczna jest skończona.

Co mówi sam Krzysztof Piesiewicz?

Też mówi różniste rzeczy, a między innymi:

Bardzo cenię Donalda Tuska, ale jestem przekonany, że nie miał pełnej informacji, mówiąc, że moja kariera polityczna jest skończona.

Na ławie oskarżonych w mojej sprawie o szantaż zasiada pewien pan, którego później sfotografowano pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. To ciekawe, był najbardziej aktywny, prowokował ludzi.

Jest ważne, żeby ludzie dowiedzieli się, jak było. Na początku zapłaciłem za te filmiki, bo chciałem odkupić swoją godność. W sensie prawnym nie uległem żadnemu szantażowi. Ale gdy pojawiła się pierwsza groźba karalna, a szantaż w kodeksie karnym nazywa się groźbą karalną, zawiadomiłem policję. Podkreślam, przy pierwszej próbie szantażu.

Może nie powinienem tego mówić, ale czasami czuję się gorzej w wolnym kraju niż w PRL-u. Najbardziej przykre jest to, że zwątpiłem w media. Zostałem w tę sytuację wmanipulowany, to zostało przygotowane. Pierwszy raz w życiu znalazłem się w sukience, tego rodzaju wzmocnienia są mi obce. Oczywiście, wielu rzeczy by nie było w moim życiu, gdybym nie był człowiekiem przesadnie ufnym.

Byłem kiedyś na spotkaniu, na którym siedział ks. Tischner, rabin, jakiś profesor i ja. Ktoś powiedział do rabina: „Wy się ciągle na ten dekalog powołujecie, a pan rabin jest taki święty?”. Rabin odpowiedział: „Przecież nigdy nie powiedziałem, że jestem aniołem. Jestem normalnym warszawiakiem chodzącym po warszawskim bruku, urodziłem się i wychowałem na gruzach Warszawy”.

Decyzja o startowaniu wymaga ode mnie odwagi. Ale myślę, że to jest w jakimś sensie konieczność. Na żadne ataki w czasie kampanii nie będę odpowiadał. To wyborcy zadecydują. Jestem uczciwy. Ludzie doskonale wiedzą, pomimo tego incydentu, że ich nigdy nie zawiodłem. Doskonale wiedzą, że do mnie nie przylepią się żadne kombinacje, mętne interesy, dziwne spółki, tzw. uklady.

Co mówię ja, Cedro?

Przede wszystkim chcę oświadczyć, że bardzo łatwo przyszło mi przedstawić wypowiedzi Kutza, Paradowskiej i Tuska w formie groteski, bo wszystkim tym publicznym osobom rzadko kiedy udaje się ostatnio powiedzieć coś, co przynajmniej w uszach nieletnich brzmiałoby sensownie.

Kutzowi w jednym przyznaję rację: Piesiewicz potrzebuje ratunku w postaci ponownego wyboru na senatora nie tylko dlatego, że dzięki temu uniknie utraty immunitetu, co bezczelnie imputuje Wildstein, ale przy okazji nie straci kto wie czy nie jedynego w tej chwili pewnego źródła dochodów, jako że z dochodami za twórczość artystyczną różnie bywa. Kutz o pieniążkach przez delikatność nie wspomina, wszyscy jednak mamy świadomość, że sytuacja finansowa Piesiewicza może być w tej chwili nie lepsza niż sytuacja śp. Leppera i te dziesięć tysięcy senatorskich poborów plus 35%  w postaci różnych dodatków funkcyjnych na pewno byłoby jak znalazł. Wiem, że cynizm przeze mnie przemawia, ale takie niestety jest życie, zresztą rozumiem, że trochę wzniosłych słów dla pucu nie zaszkodzi.

Co do wypowiedzi samego Piesiewicza, uważam, że on, ofiara podłości, miejscami sam jest podły, gdy na przykład w jednym zdaniu sytuuje szantażystę między obrońcami krzyża na Krakowskim Przedmieściu, a kilka zdań później podczepia się pod ks. Tischnera i rabina, szukając w nich usprawiedliwienia dla swego braku anielskości. Najpierw napluć na krzyż, a potem klęknąć przed nim – niezły wyczyn, jak na upadły autorytet moralny.

Z żelaznej logiki senatora wynika, że godność można zachować, jeśli o jej stracie nikt się nie dowie. Przykro mi, ale Krzysztof Piesiewicz, wzorem wszystkich grzeszników, każdego o coś obwinia – szantażystów o podłość, co zrozumiałe, premiera o nieposiadanie pełnej informacji, media o informowanie opinii publicznej – siebie natomiast o nic, prócz swojej przesadnej ufności. Za to chwali się za odwagę, jakiej wymaga startowanie w wyborach. Do pana Krzysztofa jeszcze nie dotarła ta oczywista dla większości normalnych ludzi prawda, że w pierwszym rzędzie sam jest winny. To nie szantażyści, nie Tusk, nie media, lecz on skusił się na seks z prostytutką. I nikt inny tylko on opłacał ludzi za milczenie. Jeśli sądził, że ujdzie mu to na sucho, to bardzo się pomylił, ale to jest wyłącznie jego pomyłka. Draństwo szantażystów, nieczułość Tuska, bezwzględność mediów nie zmazują tej jego pierwotnej winy, powinien to w końcu zrozumieć.

Jedno mnie tylko do niego przekonuje. Że jako polityk rzeczywiście jest uczciwy. Wierzę mu, gdy mówi: „Do mnie się nie przylepią żadne kombinacje, mętne interesy, dziwne spółki, tzw. układy”. Chętnie poprę go w tych wyborach na swoim blogu, ale wpierw musi odrzucić dziecinny żal do całego świata i uznać swoją winę.

 

5 myśli w temacie “Piesiewicz: tak czy nie?

  1. Dobra, spokojna analiza. I piękna konkluzja.
    Ale dołozyłbym jeszcze 2 grosze uczciwość K.P. jako polityka niepodatnego na naciski, uklady i kombinacje skończyła się dokładnie wtedy, gdy prostytutki ujawniły taśmy…
    Od tej pory pan Piesiewicz jest – przykro to mówic – trędowaty. Żadne poważne gremium nie zechce go w swoim gronie, bo mając takiego „udziałowca” gremium staje się łatwym celem dla przeciwników. Łatwo podważyć jego kompetencje, albo medialnie wygrać każdy spór merytoryczny wyciągając za każdym razem narkotyki i sukienkę. Zgodzimy się że takie zagrywki sa poniżej pasa, ale nie możemy przyjąć, że nikt ich nie zastosuje. PIS na pewno nie zawaha się skorzystać z okazji przywalenia!

    W zawodzie polityka nie da się oddzielić tego co prywatne od tego co zawodowe, choćby to drugie było najwyjższej próby. K.P. niech sobie kandyduje – daję mu małe szanse. Natomiast pan Kutz, fajne chłopisko, tym razem się zagalopował: od przywracania ludziom poczucia wartości i wiary w społeczeństwo są psychoterapeuci i grupy wsparcia, a nie Senat RP.
    Pozdrawiam

    Polubienie

  2. Laudate44 – Chyba niestety masz rację stwierdzając, że Piesiewicz dla wielu środowisk będzie jak trędowaty, dopóki żywi ambicje polityczne, a dla niektórych stanie się wręcz żywym celem. Co do Kutza, bardzo chciałem wyrazić coś takiego jak Ty, ale nie znalazłem ku temu odpowiedniego miejsca. Dziękuję z wyrękę.

    Polubienie

  3. Szanowny Cedro, nie rozumiem tych wywodow. Przeciez tu nie ma ani slowa o programie politycznym o ambicjach dla kraju i ludzi. Nie ma mowy o zadnych planach ani celach. Po jaka cholere jakis tam Paisiewicz mialby siedziec w Sejmie czy Senacie ???

    Jezeli Pasiewicz jak kazda inna osoba na listach wyborczych jezeli lest na liscie wyborczej to tylko dlatego ze swym intelektem nie zagraza przewodniej roli swego partyjnego dyktaotra.

    Co moze posel lub senator w Polsce ? Moze tylko glosawac zgodnie z wola i rozkazem swego partyjnego dozywotniego dyktatora.
    Wszelkie spekulacje o jakiejs tam misji Pasiewicza to nonsens. Jedyna misja jest pysk przy korycie poza glosowaniem na rozkaz. Bo jak nie to wyleci. A to strata 12-14 tys zl miesiecznie. Tak jest dyktaotrzy partyjni moga nawet odwolac posla.

    Polubienie

  4. Axiom1 – Nie rozumiesz moich wywodów może dlatego, że nie chciałem obciążać wpisu wiadomościami na temat działalności Piesiewicza w Senacie. Możesz dokladnie spenetrować te sprawy tutaj:

    http://www.piesiewicz.pl/

    Po co, a raczej dlaczego Piesiewicz miałby siedzieć w Senacie? Otóż dlatego, że nie jest to zawodnik wagi piórkowej. Może bardziej docenisz jego intelekt, kaliber, odwagę i wrażliwość na gnój, jaki był i jest w Polsce, gdy zajrzysz pod ten adres:

    http://edu.newsweek.pl/artykuly/wydruk.asp?Artykul=211

    Powyższy link pokazuje, że poza wszystkim Piesiewicz jest postacią tragiczną. Z całą szczerością napisałem na końcu, że popieram jego ambicje polityczne. Będę po jego stronie, nawet gdyby nie chciał publicznie przemyśleć swojej sytuacji do końca. Kim w końcu jestem, żeby go moralizować?

    Mój wpis o Piesiewiczu z jakiegoś powodu wywołał pewne zainteresowanie w Salonie24. Łatwo mnie tam znajdziesz wklikując do wyszukiwarki mój nick i początek tytułu ostatniego wpisu. Dyskusja pod Piesiewiczem już wygasła, ale znajdziesz tam mnóstwo innych blogerów i blogowiczów, z którymi można ostro i ciekawie podyskutowć. Nie zaniedbuj jednak również mojego bloga na wordpress.

    http://www.salon24.pl/index.html

    Polubienie

  5. W Polsce czterech dozywotnich dyktaotrow partyjnych decyduje o wszystkim wlacznie z dozwolonym poziomem intelektu na kazdym szczeblu zarzadzania krajem. Istytucje jak Sejm, Senat i Knaclaria Prezydencka to tylko atrapy, skandaliczne marnotrastwo pieniedzy podatkowicza.
    A Pasiewicz nie jest zadnym powaznym politykiem. Jest tylko kundlem na smyczy trzymanej przez swego partyjnego dyktatora. Tak samo jak kazdy inny posel czy senator. Ref Palikot. Po rezygnacji z PO i Sejmu oznajmial ‚juz nie jestem oslem’.
    Polska potrzebuje bezposrednie wybory na kazde publiczne stanowisko. To elementarna charakterystyka demokracji.

    Polubienie

Dodaj komentarz