Przywrócić odwagę

Od razu na wstępie ostrzegam. Bohaterem dzisiejszego wpisu jest wyjątkowa menda. Chyba w ogóle nie zdecydowałbym się o kimś takim pisać, gdyby nie to, że ostatni numer tego typa spod ciemnej gwiazdy ukazuje czarno na białym mechanizm wylęgania się podłego oszczerstwa, które powtarzane później przez tysiąc pomniejszych mend i powielane przez drugi tysiąc tzw. pożytecznych idiotów, obiega cały świat i wraca do swego źródła jako najprawdziwsza prawda, gotowa do wciskania już bez mydła milionom najzwyklejszych poczciwców.

Żeby od razu wejść w meritum sprawy, zacznę od retorycznego pytania. Co byście państwo zrobili, gdyby na jakimś miłym spotkaniu towarzyskim podszedł do państwa bardzo poczciwie wyglądający Hindus i po wymianie paru grzecznościowych zwrotów zapytał państwa uprzejmym głosem:

– Dlaczego Polacy zabijali w Auschwitz Żydów?

Nie muszą państwo mi odpowiadać, sam sobie odpowiem, bo właśnie mnie coś takiego niedawno spotkało. Otóż nic byście państwo nie zrobili. Szczęka bez żadnego państwa udziału sama by państwu spadła z hukiem na podłogę, a państwo co najwyżej zaczęlibyście głupkowato bąkać:

– Ależ to…

– No przecież…

– To zupełnie…

–  Kto panu…

I dopiero po upływie kilkunastu cennych sekund, wystarczająco długich, by uznać państwa za plątających się w zeznaniach obywateli kraju morderców, zdobylibyście się państwo na jakąś bardziej koherentną odpowiedź.

Co do mnie, wydusiłem z siebie w końcu oświadczenie następujące:

– Mój dziadek też zginął w Auschwitz. I nie zabili go bynajmniej Polacy, tylko…

– Tylko naziści – wpadł mi w słowo jeden z Amerykanów z nieskrywaną satysfakcją, jaką daje świadomość własnej erudycji.

– Tylko naziści – powtórzyłem z rezygnacją, bo obok stał Niemiec, którego uczuć nie chciałem urazić.

Oczywiście, to nie tego Hindusa miałem na myśli, gdy na wstępie ostrzegałem, że bohaterem wpisu będzie wyjątkowa menda. On jest tylko dowodem na to, jak skuteczna jest robota różnych mend i kanalii siejących zamęt na świecie. W Indiach, gdzie człowiek ten dotychczas mieszkał i skąd nigdy dotąd się nie ruszał, żyje ponad miliard ludzi, mających na głowie tysiące własnych spraw, wśród których Polska i Polacy są na najostatniejszym miejscu, jeśli w ogóle jakieś miejsce w myślach kogokolwiek w tym dalekim kraju zajmują. „Mój” Hindus nigdy przede mną nie spotkał innego Polaka i musiał pół minuty jeździć palcem po mapie, zanim udało mu się wskazać Polskę. A jednak, kiedy żył w tym mrowiu zajętych swoimi sprawami ludzi, w jakiś sposób dotarła do niego i utrwaliła mu się w głowie informacja, że Polacy zabijali w Auschwitz Żydów.

Więc pytam: W jaki sposób dotarła? Kto to sprawił? Jaki był tego mechanizm?

Pytam znowu retorycznie, ale niestety sam nie znam do końca odpowiedzi, niemniej spróbuję przynajmniej dotknąć czubka tej góry lodowej. Żeby to uczynić, muszę wpierw cofnąć się w czasie o kilka tygodni, a konkretnie mówiąc, w okolicę początku lipca tego roku. Polskę odwiedził wtedy niejaki Glenn Beck, do niedawna gwiazda stacji telewizyjnej Fox News, a obecnie gospodarz radiowego talk showu, szykujący się do puszczenia w ruch własnej stacji telewizyjnej. Pisałem już o nim na tym blogu. To ten, co powiedział, że obóz na norweskiej wyspie, gdzie z ręki terrorysty zginęło kilkudziesięciu młodych ludzi, przywodzi mu na myśl Hitlerjugend.

Podejrzenie, że z Glennem Beckiem coś jest nie tak, można było powziąć już dwa lata temu, kiedy nazwał Obamę rasistą, głęboko nienawidzącym białych ludzi i ich kultury. Natomiast całkowita pewność co do jego niepełnej poczytalności ugruntowała się jesienią zeszłego roku, gdy oskarżył multimiliardera George’a Sorosa o wywołanie światowego kryzysu, celem przejęcia władzy nad Waszyngtonem. Ponieważ oskarżenie to do złudzenia przypominało tezy żywcem wyjęte z „Protokołów Mędrców Syjonu”, a Beck na dokładkę zarzucił Sorosowi, że w czasie wojny sam będąc Żydem (nota bene 13-letnim) wydawał Żydów w ręce nazistów, stacja Fox News natychmiast postanowiła swego gwiazdora zwolnić, nie bacząc na jego dwumilionową oglądalność.

Glenn Beck pojechał do Polski, żeby przygotować się do sierpniowej wizyty w Izraelu. Będąc u nas odwiedził Warszawę, Kraków i obóz w Auschwitz. Zwiedził najważniejsze miejsca związane z Holocaustem, rozmawiał z wieloma osobami, wśród których byli rabinowie, przedstawiciele społeczności żydowskich i przynajmniej jedna osoba z tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Wydawałoby się więc, że nie zmarnował czasu.

W Izraelu też spotkał się z szeregiem ludzi, miał poza tym przynajmniej dwa spotkania z większą widownią – nie większą jednak niż 2000 osób. Nie od rzeczy będzie przy tym wspomnieć, że John Boehner, szef republikańskiej większości w Izbie Reprezentatów, zabronił swym partyjnym kolegom wyjazdu z Beckiem do Izraela i bodaj tylko jeden z nich wyłamał się spod zakazu. Również nikt znaczniejszy z innych amerykańskich środowisk nie chciał krytykowi Sorosa towarzyszyć. Na miejscu w Izraelu, z wyjątkiem wiceszefa prawicowego Likudu, też nikt się na spotkanie z Beckiem nie pokwapił. Jego wizyta przebiegała pod hasłem „Przywrócić odwagę”. Oficjalnie chodziło o niewzruszone poparcie dla Izraela w jego staraniach o zapobieżenie jednostronnemu ustanowieniu państwa palestyńskiego. Ale prawdziwy cel wizyty był inny, o czym za chwilę, zresztą łatwo się domyślić, co faktycznie było grane.

Izrael w tej chwili jest rzeczywiście w niezwykle trudnym położeniu. Budząca tyle nadziei na całym świecie rewolucja w państwach arabskich może w każdej chwili wymknąć się spod kontroli. Izraelowi nie wróżyłoby to nic dobrego, wszyscy doskonale zdają sobie z tego sprawę, a mimo to nikt  jakoś nie chce przywracać razem z Beckiem tak potrzebnej w tej chwili Izraelowi odwagi. Przyczyna jest bardzo prosta – jedyną rzeczą, jaką Beck chciałby naprawdę przywrócić dzięki tej wizycie, jest jego pozycja w mediach, którą utracił, przyprawiając sobie własnoręcznie gębę antysemity. Żeby to osiągnąć, zrobi wszystko, nie cofnie się przed żadnym kłamstwem, demagogią czy kalumnią. Za przykład niech wystarczy tylko jedna mała próbka jego osłupiających manipulacji, o tyle istotna dla polskiej opinii publicznej, że godzi właśnie w nas.

Będąc w Izraelu Glenn Beck, rozpaczliwie pragnący powrotu do łask, powiedział o swej wizycie w Polsce między innymi następujące rzeczy:

Spotkałem tam pewną staruszkę, nie dała się filmować, pozwoliła tylko nagrać swój głos. O, jakżesz pragnąłem mieć ją na video i pokazać swoim dzieciom. Wtedy miała szesnaście lat. Została jedną ze Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Mając szesnaście lat! Była w getcie, była chrześcijanką. Ktoś podszedł do niej i powiedział: Błagam, jestem głodny. Odpowiedziała mu: Przyjdź jutro, przyniosę ci miskę zupy.

Musicie zrozumieć, że w tym czasie w getcie Polacy pozwalali Żydowi zjeść tylko 230 kalorii dziennie. Jeśli nakarmiłeś Żyda, zabijali nie tylko ciebie, ale i całą twoją rodzinę. Gdybyś słysząc wystrzały uchylił firankę, żeby wyjrzeć przez okno, zabiliby ciebie i całą rodzinę.

W zeszłym tygodniu zupełnie przypadkowo zetknąłem się w moim nowojorskim biurze z człowiekiem, którego uratowała Polina, ta staruszka spotkana przeze mnie w Polsce. On nigdy się potem z nią nie widział. Nigdy nie pojechał do Polski. Nie chciał jechać. Nie dlatego, że zamknął za sobą przeszłość. Dlatego, że się bał.

Kim jestem, powiedziałem do niego, kim jestem, żeby mówić to tobie? Polska to jeden smród, nic poza tym, właśnie tam byłem. A jednak jedź. Zamknij za sobą przeszłość. Niczego więcej się nie bój. Porzuć lęk.”

To jest jedynie zrobione na kolanie tłumaczenie. Dlatego poniżej zamieszczam link do całej wypowiedzi Becka i transkrypt przetłumaczonych fragmentów (pierwszy z nich zaczyna się w czwartej minucie wystąpienia).

Proszę zwrócić zwłaszcza uwagę, jak po słowach „Polska to jeden smród” („Poland stinks on ice”) na sali rozlega się śmiech, i jak nikt nawet nie chrząknął na znak przynajmniej zdziwienia, jeśli już nie protestu, gdy Beck mówił, że „w getcie Polacy pozwalali Żydowi zjeść tylko 230 kalorii dziennie”, że za nakarmienie Żyda „zabijali nie tylko ciebie, ale całą twoją rodzinę”, że uratowany Żyd nie chciał jechać do Polski „dlatego, że się bał”.

I ostatnia uwaga. Glenn Beck doskonale wiedział, do kogo mówi, w pełni zdawał sobie sprawę, że mówi do nielicznej grupki szumowin, z którymi prawdziwy Izrael nie chce mieć nic wspólnego. Ale była to grupka wystarczająco liczna, żeby za jej sprawą jakiś inny przepoczciwy erudyta z Indii, Japonii czy Zimbabwe, znowu mnie zapytał przy jakiejś towarzyskiej okazji, w obecności Niemca, który nawet nie mrugnie okiem:

– Dlaczego Polacy zabijali w Auschwitz Żydów?

 

***************************************************

http://www.therightscoop.com/glenn-beck-we-must-stand-firm-against-fear/

„I met a little old woman, she would not be on tape, she let me record her voice. Oh, how I wish she would have let me take this videotape for my children to see. She was sixteen years old. She was one of the Righteous among the Nations. Sixteen years old! She was in the ghetto, she was a Christian. Someone came up to her and said: Please, I am hungry. She said: Come back tomorrow, I’ll bring you a bowl of soup.

You have to understand that at the time in the ghetto the Poles only allowed the Jew to have 230 calories a day. If you fed a Jew they not only killed you but your entire family. If you heard gun fire and you opened up the curtains and you looked outside they would kill you and your entire family.

I met in my office in New York just last week by coincidence a man who Polina, the women I met, the little old lady in Poland, had saved. He had never met her. He had never been to Poland. He did not want to go. It’s not that he had put it in the past. He was afraid.

Who am I, I said to him, who am I to tell you this. Poland stinks on ice, I just got there, it wasn’t all that. However go. Put the past in the past. Don’t fear any more. Fear not.”

 

Dodaj komentarz